czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 2

-Um..Hej? Co tu robicie?- pytam blondyna i Jade, gdy wchodzę do pokoju.
Dobra wiedziałam, że Meg przyjaźni się z Jade, ale ten chłopak? Wogóle dziwny typ.
-My czekamy na Meg .- odpowiada dziewczyna.
-Okej?- powiedziałam z niepewnością, gdy nagle drzwi od mojego pokoju się otwierają.Meg.
-O hejka wszystkim już wróciłam i widzę, żę ty też.- mówi do mnie moja współlokatorka, gdy wchodzi w głąb pokoju.
- No najwidoczniej.- odpowiadam
-Poznałaś już Nialla?
-Nie, jeszcze nie, to znaczy wbiegł we mnie, gdy szłam po walizki.-opdpowiedziałam siadając na swoim łóżku.
-Haha jesteś tu od godziny, a już chłopaki na Ciebie lecą.- żartuje Meg.
-Ha, ha. Bardzo śmieszne. Nie zapominaj, że tu jest Jade.- mówi Niall, z tego co wiem.
-Jade jest zazrosna! Jade jest zazdrosna!- żartuje ze swojej przyjaciółki Meg.
-Wiecie co? Spadam z tąd. - mówi lekko wkurzona Jade.
-Idziesz?- pyta Nialla dziewczyna.Chłopak tylko westchął i ruszył za dziewczyną.
Odrazu,gdy wyszli zapytałam się Meg :
-Oni są razem, co nie?
-Taa. Tylko, że Niall przeleciał prawie każdą dziewczynę która tutaj mieszka.- tym razem brzmiała nieco poważniej niż zwykle.
-Więc nie wiem co sobie myśli Jade, że Niall się tak nagle zmienił.To chyba nie możliwe.Lepiej żeby nie rozbiła sobie nadzieji.-dodaje.
-Oh.-tylko tyle jestem z siebie w stanie wydusić.
No okej, widać ,że Niall jest 'bad boyem' , ale spać z każdą dziewczyną w kampusie? Trochę przesada. Dobrze by było, gdyby się zmienił, bo skoro jest przyjacielem Meg to musi tu często przebywać, a z tego co słyszałam to nie będzie z nim miło.
Z moich myśli wyrwała mnie Meg.
-Chcesz żebym Ci oprowadziła po kampusie?- pyta koleżanka
-Dobra tylko muszę się rozpakować.
- Pomogę Ci.-oferuje Meg.
-Okej.- odpowiadam i podchodzę do walizek.
Rozpakowanie zajeło mi mniej czasu niż pakowanie, może dlatego, że Meg mi pomagała.Sama nie wiem.
Po skończeiu rozpakowywania najpierw, udałyśmy się na stołówkę.Nie powiem, że jest niczym włoska restauracja na Manhatanie, bo to nie była by prawda. Jest taką zwykłą szkolną stołówką. Potem poszłyśmy na sale gimnastyczną,różnych klas i wogóle prawie całą szkołę obeszłyśmy. Na końcu poszłyśmy na boisko szkolne.Uśadłyśmy na trybunach, a jacyś chłopacy grali w piłkę nożną. Uwielbiam ten sport! Zawsze grałam w to z moim starszym bratem, który już ma 30 lat, żonę , dziecko i mieszkają w Niemczech. Dawno go nie widziałam tak samo jak ojca, ale to inna historia.
Pośród chłopaków grających na boisku rozpoznałam Louisa. On też mnie zauważył i posłamł mi swój śliczny uśmiech. Odwzajemniłam tym samym.
- Ej co ty robisz z Tomlinsonem?- pyta zdziwiona Meg. Tylko się uśmiechnełam.
-Chodzi Ci o Louisa?  -pytam, bo możliwe iż Tomlinson to nazwisko Lou.
-Taaa. Znasz go?
-No tak, pomógł mi wnieść moje walizki na górę.- tłumaczę, gdy nale ktoś dzwoni do Meg.
-Hejka, Zayn.....Imprezka?....O której?...Aha....Ok....A mogę przyjść z przyjaciółką?...Ok...Dzięki narka.-Meg się rozłącza. Ooo... Ale słodko jak nazwała mnie swoją przyjaciółką, chyba chodziło o mnie co nie?
-Kto to był?- pytam w końcu
-Mój przyjaciel, Zayn i zaprosił nas na imprezkę.- mówi Meg.
-Nas? Ja jestem tu tylko kilka godzin, a już imprezka?- zwracam się do przyjaciółki , a ona wzdycha.
-Skoro nie chcesz to...
-Jasne, że chcę! .-przerywam jej.-Poznam więcej twoich przyjaciół.
- Ok. To przyjdź na salę gimnastyczną o 18:00. - mówi Meg
-O 18:00 ? Została tylko godzina! - mówię zdenerwowana
-Spokojnie, ja muszę iść szybciej, mam nadzieję że się nie zgubisz.
-Chyba nie.- odpowiadam, ale widzę, że Meg już idzie w stronę kampusu.
Chwilę obserwowałam mecz, a dokładniej to tylko siedziałam na ławce żując arbuzową gumę, którą znalazłam w kieszeni i wysłałam esemesa do mamy.
Hejka. Spokojnie, dojechałam w całości. Nie martw się.
K.C Alex
No, nie za dużo, nie za mało. Chyba nie muszę jej informować, że idę dziś na jakąś imprezkę czy tam dyskotekę. Trudno. Po tym jak dostałam odpowiedź, która brzmiałam miej więcej tak: " Ok w porządku. Też CIę kocham. Dzwoń, gdybyś czegoś potrzebowała" , zauważyłam, że mecz się skończył, a Louis podbiegł do mnie.
- Hej Alex.- mówi zadyszany chłopak
-Hejka. Świetny mecz, jaki wynik?- pytam, bo nie dokładnie nie obserwowałam.
-2:2. Nie najgorzej.- odpowiada
- Idziesz dziś na imprezkę u tego Zayna czy jakoś tak.- pytam, bo w sumie to było by fajnie, gdyby też tam był.
- Jaka tam z tego impreza. I tak pewnie znowu będziemy tylko grali w butelkę i będziemy pić puki ktoś się nie pożyga.
-Aha.- nie wiedziałam co odpowiedzieć- Czyli będziesz?
-Oczywiście.- odpowiada szatyn- Wiesz co ja już musze iść się przebrać.- mówi po chwili.
- Ok. Papa- mówię, a chłopak tylko macha mi ręką na pożegnanie.
No cóż trzeba by się zbierać. Zrobiło się chłodniej i słońce powoli zachodzi, a ja nie mam żadnej bluzy. Jakoś dojdę do mojego pokoju nie zamarzając. Gdy już byłam już w moim pokoju zauważyłam, że nikogo nie ma. W sumie to Meg mówiła, że będzie szybciej. Musiałam zapomnieć. Jednak to nie jest moim zmartwieniem. W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ?! Nie mogę jakiejś sukienki ubrać, bo będzie zbyt elegancko, ale też nie mogę wyglądać dziwkowato. Chymm... Chyba to będzie w porządku.



Gdy skończyłam się przebierać ktoś zapukał do drzwi. Nie to nie może być Meg, bo ona raczej nie puka, może to Lou, tylko co chce?
-Proszę.- powiedziałam bez dłuższego zastanowienia, ale to nie Louis otworzył drzwi.
Niall. Czego on tu chce? Przecież nie ma tu Meg, chyba tego nie wie.
- Czego? Meg tutaj nie ma.- zapytałam.
-Wiem, przyszedłem po Ciebie.- na te słowa zamarłam.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                            Przeczytałaś/eś?
                                         Zostaw komentarz!!!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------